Magda, jak tu pięknie! Prawdopodobnie takim okrzykiem wiele lat temu mogłam powitać po raz pierwszy to miejsce. Czułam się jak zdobywca dziewiczych lądów. Oczywiście nim nie byłam, bo ten malowniczy pagórek znany był już przed wiekami…

 

Gdy już odkryłyśmy z siostrą Psią Górkę kilkanaście lat temu, to przez całe wakacje przychodziłyśmy tam na piknik. Kilka smakołyków do koszyka, rower i w drogę. Nie miałyśmy tam nigdy konkurencji, a widok na zieloną dolinę – pięciogwiazdkowy. Niestety pewnego słonecznego dnia, na ścieżce prowadzącej na Psią Górkę, powitał nas znak: Teren prywatny. Koniec z piknikami! Koniec z zachwytami malarskim pejzażem.

Co ciekawe, niegdyś na Psiej Górce stała  XVIII-wieczna modrzewiowa karczma, przez którą biegł trakt z Białegostoku w stronę Krynek, tzw. Tatarski Gościniec. Rozebrano ją w 1947 roku.

Czy to na potrzeby fotograficzne, czy z czystego sentymentu, zdarza się, że zaryzykuję wygnanie i wejdę na niedozwolony teren;) Mam nadzieję, że nikomu to krzywdy nie robi. Nie wypada mi zachęcać do wizyt na Psiej Górce, ale gdyby ktoś jednak chciał tam zajrzeć…to niech nie powołuje się na mnie!;)

Czysto informacyjnie podpowiem, że Psia Górka jest za Domem Dziecka, tam gdzie biegnie wąska, piaszczysta droga. Pierwsza ścieżka na prawo prowadzi właśnie na miejsce.