Od kilku sezonów w centrum Supraśla przy Rynku Kościuszki, przez całe lato odbywa się targowisko. Odbywa się, bo to zawsze żywe miejsce, pełne rozmów o jedzeniu, smakowania specjałów producentów, którzy tu przyjeżdzają nawet z końca Polski. Niech więc turystów z Poznania nie zdziwi wielkopolski wytwórca ekologicznego wina. Na przestrzeni kilkuset metrów kwadratowych, spotykają się wyroby tureckie obok podlaskich, supraskie rękodzieło obok chińskich gadżetów, tania kawa obok ekskluzywnej z palarni. Dla każdego coś dobrego? Warto zajrzeć, co też kryją w sobie kramy z markizami.

W ubiegłym, ciężkim dla wszystkich roku, targowisko stało puste. Było tak smutno…Teraz, nawet jeśli jakiś kramik z plastikowymi zabawkami z Chin drażni oczy, to całość i tak cieszy. Trudno mi przejść obojętnie i nie zajrzeć, co też nowego się pojawiło na targowisku. Część sprzedawców jest już kolejny rok, inni dopiero po raz pierwszy. Ktoś tylko jeden dzień, ktoś zostanie całe lato. Ogólny trend to smaki i rękodzieło, starocie i niestety te różowe gadżety (w mniejszości). Pachnie ekologią, jest coś dla wegan. Kolejny sezon rozpoczęty!

Ci Państwo przyjechali do Supraśla aż z Wielkopolski.

Supraskie pączki, jeszcze gorące, z marmoladą różaną. -Będzie tu pani jutro? – Nie, więc proszę korzystać, póki jestem.

Nasza zdolna Kasia, która prowadzi sklep z pamiątkami Kopart. Robi cuda, maluje kawą. Szwędaczki Supraskie to też jej „dzieło”.

Ta palarnia kawy przyjechała do nas z Warszawy. Pan pyta o nuty kawy, jakie dany klient lubi.

– Czekoladowa, słodka nuta z orzechami, mocna i gęsta. – No to proszę wziąć Brazylię.

Obok przysmaków tatarskich, turecka chałwa.

Sękacze z Łap.

Targowisko staroci.

Miodów tu nigdy nie brakuje. Amatorów na nie także.

Ocet jabłkowy, ocet cydrowy, syrop z pomarańczy. Zdrowe i przepiękne.

Ulubiony sprzedawca z wegańskimi pierogami z mąki orkiszowej.

Ten Pan ma same cuda. Owoce i kwiaty czarnego bzu, dziką różę, nalewki, wino na odporność, dżem…poziomkowy!

Tej Babci nie trzeba nikomu w Supraślu przedstawiać, nawet jeśli nie znamy jej z imienia. Przyjeżdża do nas od 20 lat. – Córki mnie ganiają, bym już sobie darowała. Ale kiedy ja to bardzo lubię!

Kupicie u niej przepiękne, ręcznie tworzone obrusy, jak ten najcenniejszy, z lnu. Niestety nie lubi pozować do zdjęć;)