Jakiś czas temu Adam Banach, autor wspomnień z Supraśla, zapytał mnie, jak mi się żyje w tym miasteczku. Należę do osób, które przede wszystkim doceniają zalety Supraśla, a daleko później znajdują powody do narzekań. Stąd mój wpis będzie tylko pozytywny. Przedstawiam 21 powodów, dla których warto rozważyć postawienie domu w tym miejscu na Ziemi! (choć ceny działek mogą przestraszyć;).

1. Tu Cię znają. Nawet jeśli nie mówimy do siebie cześć czy dzień dobry, bo nie nastąpiło „oficjalne” przedstawienie, to naprawdę wszyscy kojarzymy siebie przynajmniej z twarzy. To daje poczucie bezpieczeństwa, swojskości, familjarności. Zawsze zastanawia mnie jak to jest, że kiedy spotkamy kogoś z Supraśla w innym miejscu świata, powiedzmy na molo w Sopocie, to jesteśmy gotowi paść sobie w ramiona i się wycałować. Bo widzimy wśród obcych znajomą twarz. Za to w Supraślu pozostajemy na gruncie: znamy się z tylko widzenia. Może dobrze by było wprowadzić zasadę: wszyscy wszystkim mówią dzień dobry?

2. Szybsze załatwianie spraw. Skoro znasz tylu ludzi, to łatwiej o załatwienie sprawy, a nawet pracy! Liczą się relacje, znajomości. Taka jest prawda. Bo wiesz przecież, że aby dotrzeć do prezydenta Stanów Zjednoczonych, potrzeba zaledwie 6 osób?:)

3. Nie jesteś samotny. Nie chodzi o znalezienie tu drugiej połówki, choć i to niewykluczone. Raczej myślę o tym, że gdy wychodzisz przewietrzyć głowę na spacerze, co rusz spotykasz kogoś, kto zapyta cię o zdrowie rodziny, wymieni się prognozą pogody, a przynajmniej pozdrowi. Kiedy zostałam w domu z dzieckiem na urlopie macierzyńskim i wydawało mi się, że będzie mi brakowało ludzi na co dzień, jakże się zdziwiłam. Wystarczyło wyjść z domu, a zaraz ktoś do mnie zagadywał, nawiązywał konwersację. Może nas wiele nie łączyć, ale jedno na pewno: Supraśl. A to daje poczucie wspólnoty.

4. Nie jesteś anonimowy. To się łączy z punktem 1. Gdy ktoś odchodzi, każdego to obchodzi. Zaglądamy z niepokojem na klapsydry, wspominamy. „Przecież raptem wczoraj ją widziałem!”, często się słyszy w tych smutnych okolicznościach. Tak samo, gdy wybucha pożar i ryczą syreny strażackie. Firanki w oknach mieszkańców nerwowo się poruszają i każdy spogląda z czystej empatii, a nie wścibskości, u kogo wydarzył się incydent. Brak anonimowości może się wydawać czymś negatywnym, bo przecież dziś tak szanujemy swoją prywatność. A jednak daje poczucie, że nie jesteś kimś obojętnym dla świata, a ludzie cię pamiętają.

5. Relaks. Właściwie po co iść do parku, skoro wszyscy w nim mieszkają? Supraśl cały jest jak jeden wielki spacerowy park. Wszędzie jest zielono, cicho, zewsząd słychać ptaki i widać las. To do nas się przybywa, więc my nigdzie nie musimy iść w poszukiwaniu ukojenia i spokoju. Zawsze, kiedy wracałam z pracy z miasta do domu czułam, że zrzucam w Supraślu bagaż całodziennych bodźców i oddycham głębiej. Spokojniejsze życie, to dłuższe życie!

6. Zamieszkać na polanie. W środku lasu. Bo przecież Supraśl to polana w Puszczy Knyszyńskiej! Nazywają nas sercem puszczy. Zdrowym sercem. Warto sobie to uświadomić.

7. Łatwiejszy kontakt z włodarzami. Możesz wysłać smsa do burmistrza i jest duża szansa, że ci odpisze. Czy tak można zrobić, mieszkając w większym mieście? Tu relacje są bliższe, a przez to łatwiej o bezpośrednią wymianę opinii. Chcesz porozmawiać z władzą, pogratulować lub ponarzekać – idziesz na spotkanie do urzędu, zaczepiasz na ulicy, dzwonisz.

8. Mleko od rolnika. Już od dawna regularnie jeżdżę po mleko do Pani Ani Kundzicz. Lubię te wyprawy na Dębowik pod Supraślem. Widzę jej krowy, spokojnie pasące się na łące. Wiem, że robię własny jogurt z najlepszego mleka, bo znam jego pochodzenie. Jeśli ktoś nie chce się pofatygować osobiście z kanką, Pani Ania rozwozi butelki mleka po Supraślu.

9. Małomiasteczkowy klimat – to brzmi dumnie. Cieszę się, że określenie małomiasteczkowy nie ma tu pejoratywnego, zaściankowego wydźwięku. Może to dzięki temu, jak u nas jest: wiele zabytków, wspaniała historia, coraz większe zainteresowanie turystów, filmowców, inwestorów. Wiele dobrego zrobił też ruch Slow Life i jego odnoga Slow Cities, które zmieniają podejście do małych miejscowości. Citta Slow to wyróżnienie, o które trzeba się postarać. Oficjalnie nie wystąpiliśmy nigdy po ten tytuł, którym może się w Polsce poszczycić kilka miasteczek, głównie mazurskich: m.in. Reszel, Ryn, Lidzbark Warmiński itd. Wierzę, że to tylko kwestia czasu i dołączymy do tej grupy, kojarzonej na całym świecie. Ślimak w logo to znak postępu!

10. Miejsce wybrane. To my byliśmy pierwsi, jeszcze zanim powstał pobliski Białystok. Na samym początku XVI osiedlili się tu mnisi, bo puszczony rzeką krzyż wskazał to miejsce jako idealne na założenie klasztoru. W XIX wieku właśnie do Supraśla fabrykanci ze Zgierza postanowili przenieść swoje biznesy, zamieniając małą przyklasztorną osadę, w prężnie działający wtedy ośrodek przemysłowy, zatrudniający setki robotników. Supraśl to świadomy wybór!

suprasl

11. Małe rzeczy są tu ważne. Jako że na co dzień nie wydarzają się u nas wielkie afery itd., lokalnie żyjemy drobnymi sprawami. W biuletynie wydawanym przez gminę przeczytamy o balu karnawałowym przedszkolaków, ciekawej pasji wybranego mieszkańca, konkursie plastycznym. Nuda? W ogóle! Bo tak naprawdę te sprawy tworzą życie, które dzieje się najbliżej nas.

12. Więcej powodów do dumy. Każda wzmianka o Supraślu w mediach, na blogach, w pochwałach ludzi z końca Polski, wywołuje w mieszkańcach poczucie dumy i radość. W Warszawie raczej nikogo nie ucieszy fakt, że właśnie na jakiejś ulicy kręcą serial. Latem, gdy przyjeżdża do Supraśla ekipa filmowa Blondynki, ludzie mile ich witają i pozdrawiają jak swoich. Cieszy nas to, że wśród całego piękna świata, ktoś wybiera właśnie nasze miasteczko.

13. Dajesz się zauważyć. Jak wiele energii i pieniędzy trzeba współcześnie poświęcić, by się wyróżnić i zostać zauważonym! W Supraślu nie ma tego problemu. Każda nowa kawiarnia, sklep, czy nawet fryzura pani z warzywniaka, nie przejdą niezauważone. Tu cię po prostu widać:) Bez obaw o krytyczne oczy i uwagi co do zbytniej ekstrawagancji. Jakoś świetnie tu pasuje kreatywny wygląd uczniów liceum plastycznego, a więc nawet zielone włosy nie wzbudzą sensacji;) Za to możesz liczyć, że Twoja nieobecność przed dłuższy czas na ulicach, w sklepie czy kościele, zostanie odnotowana ze zwykłej troski. Jeśli Twój pies ucieknie, jest duża szansa, że ktoś go podprowadzi pod drzwi – bo przecież wiadomo, do kogo należy.

14. Doceniasz bardziej. To, że coś jest trudniej dostępne sprawia, że staje się cenniejsze. Takie jest prawo rynku – limitowany produkt wzbudza pożądanie. Tak więc jeśli Chleba Babuni nie kupisz w soboty, bo jest w piekarni od poniedziałku do piątku, to będziesz się cieszyć, ze zdążyłeś go dostać przed weekendem po pracy. Miejskie uciechy cieszą bardziej, bo trzeba pokonać drogę, by do nich dotrzeć. Co to za satysfakcja, gdy wszystko jest podane jak na tacy? Rozleniwia to i otępia umysł. A tak – ciągła stymulacja z powodu tymczasowego braku;)

15. Las bliżej nas. To taka oczywistość w Supraślu, że aż przestajemy się nad nią zastanawiać. Ten naturalny antydepresant pozwala na darmowe zażywanie kąpieli leśnych i wdychanie ożywczych olejków eterycznych każdego dnia. Co to daje? Więcej uszczęśliwiającej serotoniny, mobilizację układu odpornościowego, redukcję stresu i lęków. Im więcej zieleni, tym mniej agresji i chorób psychicznych. Nie do przecenienia!

16. Własny dom. Tak się składa, że Supraśl to w większości zabudowa złożona z domków jednorodzinnych. Mieszkań u nas nie ma, ot zaledwie kilka niskich bloczków. To sprawia, że mówiąc o domu, naprawdę chodzi o prawdziwy dom z ogródkiem.

17. Jest ładnie. Po prostu jest tu ładnie. Można się nie zgodzić, można mieć odmienne zdanie. Jednak większość podziela opinię, że Supraśl to zadbane, czyste, urokliwe miasteczko. Estetyka uszczęśliwia, więc warto się otaczać na co dzień pięknem. Tu go nie brakuje.

18. Każdy spacer jest różny. Choć to małe miasteczko, ścieżek spacerowych mamy tyle, że przez długi czas można obierać inną trasę. Uwielbiam to pytanie – „To którędy dziś?”, gdy umawiam się na przechadzkę z koleżanką. Znamy i lubimy każdy zakamarek Supraśla, nie tylko pocztówkowe miejsca. Nie trzeba pokonywać kilometrów, by dostać się na ładną trasę.

19. Znajomość kodów. Chodzi o takie wrośnięcie w tkankę miasteczka, że nie nazywasz już sklepu Arhelanem, a „sklepem na górce”, nie idziesz do fryzjera znanego z różowego szyldu U Elwirki, bo to przecież „u Adasia”, najlepszy second hand w mieście to „u Bogusi”, a nie Luluś, jak głosi oficjalna nazwa. Sklep przydrożny przy wyjeździe z Supraśla ma jakąś nazwę na szyldzie, ale kto ją pamięta? Dla nas to „u Mieldzicza”:) Przykłady można mnożyć. Trzeba tu trochę pomieszkać, by zrozumieć, co jest czym.

20. Internet wyrównał szanse. Możesz pracować dla korporacji, a nie ruszać się z zacisznego domu w Supraślu. Możesz robić karierę w sieci jako znany Instagramer, a żyć w małym miasteczku. Robisz zakupy przez internet, załatwiasz sprawy urzędowe kilkoma kliknięciami. Globalna wioska zmieniła świadomość ludzi i dziś prowincja brzmi jak fajne, alternatywne życie z wyboru;)

21. Cicho sza… Niedawno odwiedziła mnie koleżanka z Białegostoku. Ciągle zachwycała się ciszą Supraśla. A przecież jej miasto jest uznawane za spokojne! Rzeczywiście, wsłuchałam się w tę naszą ciszę i jest niezwykle kojąca. Na co dzień jesteśmy do niej przyzwyczajeni i nie zdajemy sobie sprawy, jaką piękną harmonię wprowadza wokół nas. W tej ciszy lepiej słychać ptaki. W tej ciszy cudownie jest posiedzieć nad rzeką i pogapić się na łabędzie.