Ostatnia fabryka w Supraślu stoi w niesamowitym miejscu. Tak blisko najpopularniejszej ścieżki spacerowej na Groblę, a jednak w ukryciu. Turyści przechodzą obok niej nawet nie wiedząc, że mijają relikt przeszłości, która zadecydowała o obecnym kształcie miasteczka. Od kilku lat trwa moda na postindustrialne wnętrza, które zamieniają się w luksusowe mieszkania, hotele. Kto zakocha się w fabryce Kryńskiego, która jest wystawiona na sprzedaż i tchnie w nią nowe życie? Udostępnijcie ten wpis milionerom. Może nie zabraknie im wyobraźni i uratują fabrykę, pisząc jej nowy rozdział. 

 

Komu współczesny Supraśl kojarzy się z przemysłem, fabrykami? Ciężko o takie wyobrażenie, prawda? Raczej klasztor, uzdrowisko, puszcza i rzeka są naszymi symbolami. A przecież w okresie koniunktury w 1922 roku mieliśmy podobno aż 9 fabryk zatrudniających nawet 800 robotników! W tym czasie byliśmy jednym z najprężniej działających ośrodków włókienniczych. To właśnie fabrykanci pomogli Żydom wznieść w Supraślu Bożnicę (przy obecnej ulicy 11 Listopada, dawnej Zgierskiej), zniszczoną później przez Niemców. Dzięki fabrykantom, początkowo przyklasztorna osada złożona z około 300 osób, została rozwinięta w miasteczko z prawdziwego zdarzenia, liczące prawie 3 500 mieszkańców.

Ostatnia ocalona fabryka w Supraślu

Tylko nieliczne ślady przypominają o industrialnej przeszłości, mówiąc dziś niemal szeptem. Najlepiej zachowanym obiektem jest jedyna fabryka, która ocalała – fabryka Jakuba Kryńskiego. Z tego, co się udało mi dowiedzieć, zajmowała się wykańczalnictwem i dziewiarstwem.  Stąd jej lokalizacja: „Technologia wykańczania tkanin wymaga dużej ilości wody oraz miejsca zrzutu ścieków, w tym z farbiarni. W okresie powojennym wykonywano tam przędzę. Pamiętam to z opowieści dziadka, który był tam majstrem maszyn” – mówi Tomasz Ołdytowski, prezes Towarzystwa Przyjaciół Supraśla. Dodał też, że po wojnie fabryka dostarczała tkanin do Domów Towarowych Centrum w Warszawie.

Dlaczego tylko ona jedna przetrwała? Jak przeczytałam w książce „Supraślańska eca-peca” Zenona Gruszewskiego, ocalała dzięki…bimbrowi i popijawkach! Rodzice autora, Wacław i Franciszka Gruszewscy, w czasie II wojny światowej dostali od Niemców przykaz, by hodować w budynkach fabryki bydło, ptactwo, świnie oraz pędzić bimber. Franciszka dobrze gotowała, co także doceniono. Niemcy organizowali tam biesiady i potańcówki, na których przygrywali im m.in. suprascy muzykanci. Rodzina dzieliła się mlekiem i jedzeniem z głodnymi sąsiadami, ryzykując życiem. Niemcy woleli nadmiar mleka dawać świniom. Wycofujący się z Supraśla okupanci, w 1944 roku wysadzili klasztor, fabryki, tartak. Zajechali też pod fabrykę Kryńskiego. Wacław Gruszewski jednak wyjaśnił im, że ich oficerowie nadal trzymają tu swoje rzeczy i właśnie tu spędzali wieczory na hulankach. Żołnierze oszczędzili fabrykę…

Zajrzeć do środka

Fabryka Kryńskiego znajduje się w miejscu, do którego turyści raczej nie docierają. Stoi na samym końcu ulicy Nowy Świat, na tzw. Uciekaju. Blisko stąd do maleńkiego mostku na rzece Supraśl i spacerowej ścieżki prowadzącej na Groblę. Szkoda, że żadna tabliczka nie informuje, że zaledwie minutę drogi dzieli most od ostatniego świadka industrialnej historii miasteczka.

Fabryka jest wystawiona na sprzedaż. Właścicielem jest uroczy pan, który zgodził się otworzyć przede mną jej drzwi. Nie jest on w żaden sposób spokrewniony z rodziną dawnych właścicieli. Trafiła w jego ręce dzięki różnym kolejom losu. Młody potomek właścicieli Ben Krynski, przybył w 2011 roku do Supraśla aż z Australii, chcąc obejrzeć fabrykę, która należała do jego przodków. Nie rościł sobie do niej żadnych praw.

Dzięki uprzejmości obecnego właściciela, zajrzałam do jej środka. Oto, jak wygląda. Moim zdaniem w środku tchnie energią, optymizmem. Trzeba patrzeć głębiej, widząc coś więcej niż tylko odrapane ściany. Wyobrażam sobie, że gdybym była milionerką, zamieniłabym ją w klimatyczny, postindustrialny hotel, który na każdym kroku nawiązywałby do przemysłowej przeszłości Supraśla. Dziwi mnie, gdy słyszę o planach, jakie mają potencjalni kupcy…Osiedle bloczków czy domków mieszkalnych? Fabryka zostałaby wyburzona. Smutne to.

Udostępnijcie ten wpis milionerom. Może nie zabraknie im wyobraźni i uratują fabrykę, pisząc jej nowy rozdział.