Przyznam, że idąc z wizytą do szkoły podstawowej w Supraślu na zaproszenie dyrektor Agnieszki Joszczyk-Nikitiuk, czułam pewien strach. Obawiałam się, że otworzę zakurzoną już nieco księgę z mej pamięci i to, co obecnie zobaczę w ukochanej niegdyś podstawówce, będzie całkowicie nowoczesne, surowe, na miarę XXI wieku, ale nie małego człowieka – ucznia. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Szkoła nadal pachnie drewnianymi podłogami, rosną w niej wysokie palmy, a plac apelowy zachęca do czerpania ze świeżego powietrza między lekcjami.
Obecna dyrektor Szkoły Podstawowej im. Ferdynanda Mareckiego w Supraślu, Agnieszka Joszczyk-Nikitiuk, sama także jest jej absolwentką. Lokalna patriotka, z wykształcenia biolog i animator sportowy. Doświadczenie zdobywała w kilku szkołach, a ostatnie 5 lat przepracowała właśnie tu, w w Supraślu. Kojarzę Panią Agnieszkę ze sportem i zielenią. Widywałam ją przed szkołą, jak sadzi z dziećmi kwiaty, krzewy. Spotykałam na zajęciach zumby, stretchingu, fitnesu oraz na boisku sportowym.
Oprowadziła mnie po mojej dawnej szkole, wróciły wspomnienia. Uwielbiałam podstawówkę, a potem gimnazjum w tym samym budynku. Stąd bez problemu dostałam się do dobrego liceum. Przeskok był trudny. Tu rodzinna atmosfera, tam miasto, hałas, ostra rywalizacja. Dlatego jednym z ważniejszych atutów posyłania dziecka do szkoły w Supraślu jest bliskość domu. Można wracać z lekcji na piechotę lub rowerem, a droga powrotna jak pamiętam, ciągnęła się nieraz godzinami – tyle było ciekawych tematów do przedyskutowania z koleżankami, tyle ścieżek do odkrycia! Rodzice nie musieli martwić się, że się zgubię, wpadnę pod autobus, ktoś mnie porwie.
Fińskie nauczanie – warto się inspirować
Idąc z wizytą do mojej podstawówki nie nastawiałam się nawet, że oto nagle w Supraślu odkryję szkołę na wzór ideałów, jak te fińskie. Tam nie wywyższa się tylko najlepszych uczniów, każdy jest równy i ma prawo być sobą. Nauczyciele są prawdziwymi partnerami, nazywanymi wręcz po imieniu. Tam zawód nauczyciela ma taki prestiż jak lekarz. Rodzice rzadko zgłaszają uwagi co do jakości edukacji, bo panuje ogólne zaufanie do wykształconych pedagogów. Nie ma systemu surowego oceniania, testów, ostrych dzwonków, żmudnych prac domowych, rywalizacji i rankingów szkół oraz uczniów – jest zaś współpraca i odkrywanie tego, co się lubi najbardziej. Co ciekawe, to jeden z najlepiej wyedukowanych narodów na świecie, z najwyższym współczynnikiem osób o wykształceniu wyższym. Widać nauka kreatywności i praktycznych umiejętności, a nie regułek i teorii, sprawdza się lepiej. Mają też najdłuższe wakacje w Europie, a do szkoły idą najpóźniej ze wszystkich państw. Do takiego nauczania jeszcze nam daleko. Nam w całej Polsce. Co zastałam tutaj w Supraślu, oprócz wakacyjnej ciszy?
Więcej zieleni, więcej kreatywności
Pani dyrektor Agnieszka jest biologiem, a więc sala biologiczna była jej rewirem przez kilka lat. Poprzedni wystrój, który kojarzył jej się z ciemną dżunglą, zamieniła w jasną łąkę z wielką biedronką na ścianie i zielonymi szafeczkami z tyłu klasy. Nie tylko ta sala to jej dzieło. Do tej pory nie zwróciłam uwagi, że nasadzenia przed szkołą nie są przypadkowe. Swoim kształtem nawiązują do symboli Supraśla. Jedno z nich odwzorowuje bramę klasztoru, drugie powstało przy współpracy z architektem – to meandrująca rzeka Supraśl. Pani Agnieszka zachęciła do wspólnej pracy przy aranżacji nasadzeń uczniów, którzy początkowo może niechętnie, ale w końcu zaangażowali się w to całym sercem. I zwyciężyli. Ta pomysłowa, zielona kompozycja wygrała pierwszą nagrodę w konkursie przyrodniczym.
Powyższe trzy zdjęcia należą do szkoły podstawowej w Supraślu.
Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, wchodząc do mojej dawnej podstawówki, to wiele elementów zielonych. Czy to w kolorze szafek, biurek, czy w ogromnych palmach, sukulentach, fikusach. Tym od razu tu mnie „kupiono”. Lubię miejsca przyjazne roślinom. Zresztą wiele badań pokazuje, że w takich przestrzeniach zarówno nauka, jak i praca są efektywniejsze. Także kibicuję, by zieleni było jeszcze więcej!
Trudne konkursy – zawsze warto walczyć
– Nastawiamy się na udział w wielu projektach i konkursach edukacyjnych, nie tylko sportowych. Zależy nam, aby odkrywać talenty uczniów. W tym roku, bardzo trudnym zresztą, mamy laureatów w 3-etapowych konkursach kuratoryjnych: dwóch z biologii, jednego z języka polskiego, jednego z fizyki i finalistów z matematyki i polskiego. Mamy też finalistkę ogólnopolskiego konkursu Info-Tech. Do tego jedna z naszych uczennic uzyskała pierwsze miejsce w konkursie plastycznym „Choć jeden dzień pszczołą być”. Walczyło 120 szkół, zgłoszono około 1500 prac. Małych artystów mamy też w klasach pierwszych, oni również uzyskali nagrody. – mówi z dumą Agnieszka Joszczyk-Nikitiuk.
Sportowa przyszłość? Nie tylko narciarstwo biegowe
– Nadal tworzymy klasy z profilem narciarstwa biegowego. Niemniej jednak mamy świadomość, że z roku na rok zimy niestety nie sprzyjają tej dyscyplinie sportowej. Być może więc trzeba będzie pomyśleć o rozszerzeniu specjalizacji. Uczniowie chętnie biorą udział w różnorodnych zawodach, nie tylko narciarskich. Czy nadal będziemy szkołą sportową? Społeczność supraska, rodzice tego oczekują, by dzieci kształciły się w tym zakresie. A mi zależy na ich rozwoju fizycznym. Sama jestem absolwentką podyplomowych studiów o sportowym profilu. Rodzice, którzy sami uczęszczali do klas sportowych, teraz chcą, by ich dzieci także rozwijały się na tym polu. Czasami są to wręcz wnukowie i prawnukowie wysportowanych absolwentów.
Tu zwierzyłam się Pani Agnieszce, że jako uczennica zwykłej, nie-sportowej klasy w tej szkole, czułam często żal, że nikt nam nie zaproponował zajęć z narciarstwa. Szkoła narciarstwa biegowego pozwalała się wykazać w tej dyscyplinie jedynie „sportówkom”. Do tej pory właściwie nie potrafię na biegówkach jeździć. Warto, by każde dziecko niezależnie od profilu klasy, miało przynajmniej jedną lekcję jazdy. Dyrektor bardzo pozytywnie zareagowała na tę uwagę, mówiąc że jest do rozważenia. Przecież perełki w tej dziedzinie zapewne kryją się także wśród dzieci, które z różnych przyczyn nie poszły do klasy A ( za moich czasów tak oznaczano klasy sportowe, teraz być może również;)
Zajrzałam na profil na Facebooku szkoły: rzeczywiście, dużo tu sportu, narciarstwa. Nawet zdjęcie główne i logo pokazuje narciarzy biegowych. Jest też post o zdobyciu 14 medali na Igrzyskach Województwa Podlaskiego w Lekkiej Atletyce.
Nauka szycia, nauka życia
Oprócz języka angielskiego, dzieci uczą się także rosyjskiego. Dyrektor zwierzyła się z marzenia o wprowadzenia dodatkowo języka hiszpańskiego. Z praktycznych lekcji, na uwagę zasługują zajęcia kulinarne, ze zdrowego odżywiania. W planach są też warsztaty artystyczne, teatralne, krawieckie, DIY (do it yourself). Wszystko wzorem z najlepszych europejskich praktyk. Także fińskich! Ambitnie 🙂 Czas pokaże, ile z tego da się zrealizować. Trzymam kciuki.
Ekologia, recykling, miłość do natury
Musiałam poruszyć i ten temat, który jest mi bardzo bliski. Co z ochroną przyrody? Czy dzieci mają na ten temat zajęcia? Pani Agnieszka pokazała mi plakat na drzwiach sali biologicznej: „Woda źródłem życia”. Uczniowie przygotowywali prezentacje o tej problematyce. Na FB post oznaczono #ecodesign, #zrównoważonyrozwój, #DzieńZiemi. Lubię to! Inny post z 18 czerwca: pokaz mody ekologicznej, w ramach akcji SOS WOŁA ZIEMIA. Dzieci w strojach z odzyskanych materiałów mogłyby konkurować z pokazami haute-couture w Paryżu;) Jak można znów zauważyć na FB szkoły, uczniowie na zakończenie roku uczestniczyli w rajdzie po Puszczy Knyszyńskiej. Na placu apelowym widzę duże donice, które dzieci z klas 1-3 przystroiły kwiatami, biorąc udział w projekcie nasadzeń na terenie szkoły. Inny wpis mówi o tym, że uczniowie mieli lekcję zdrowego odżywiania i ogólnie stylu życia. Raz w miesiącu dzieciaki przygotowują lekkie przekąski i napoje. Z kolei podczas zajęć w świetlicy, wykonały hotel dla owadów na konkurs Wydziału Biologii w Białymstoku. Jeśli więc chodzi o ekologię, ta szkoła ma u mnie duży plus! Gdy ja byłam uczennicą, takie tematy się po prostu nie pojawiały, albo bardzo sporadycznie. Wtedy człowiek myślał, że jest królem Ziemi…
Powyższe zdjęcie: własność Szkoły Podstawowej w Supraślu
Kreda już nie pobrudzi rąk
Czy tablety zastąpią zeszyty i długopis? – Na pewno tego byśmy nie chcieli. Czas pandemii pokazał, że dzieci szybko się odzwyczaiły od pisania i trzymania długopisu. A to cenne manualne ćwiczenie. Za to nie piszemy już kredą po tablicy, bo większość klas wyposażona jest w interaktywne ekrany dotykowe, które urozmaicają zajęcia i pozwalają skupić uwagę uczniów. – odpowiada Pani Agnieszka.
Nie będzie już kredy?:( Na szczęście znalazłam tablicę kredową w sali 1-3, gdzie moja córeczka mogła sobie mazać do woli;)
Podstawówka oczami dorosłej uczennicy:
- Po wizycie w szkole, w której nie byłam wiele, wiele lat (pomijając krótkie wypady podczas wyborów), wyszłam pozytywnie nastawiona. Za kilka lat moja córka tutaj zacznie naukę. To, co rzuciło mi się w oczy i co może charakteryzować tę podstawówkę położoną w otulinie Puszczy Knyszyńskiej, to jej przyjaźń z naturą. Widać to w środku i na zewnątrz, widać na zajęciach i w internecie. Jest to bliski mi temat i za to szkoła podstawowa w Supraślu dostaje moje wielkie brawa!
- Inna rzecz to angażowanie dzieci w różne zajęcia, także pozalekcyjne. Sportowe, ekologiczne, taneczne, teatralne, origami itd.
- To, co się ewidentnie zmieniło – nareszcie! – miejsce na rowery pod szkołą. My nimi nie jeździliśmy, bo ktoś nam mógł je skraść. Teraz jest parking na kilkadziesiąt rowerów. Często widziałam, że wszystkie stanowiska są zajęte, więc potrzeba była ogromna.
Powyższe zdjęcie otrzymałam ze szkoły podstawowej, pokazuje zajęte stanowiska rowerowe.
- Osoba Pani dyrektor: nie czułam od niej dystansu, protekcjonalnego wywyższania się. Jest otwarta, pełna energii, ma wiele pomysłów, wykształcenie biologiczne oraz sportowe. Idealne w szkole, która właśnie wyróżnia się sportem i pasją do natury. Po tym, jak traktowała moją córeczkę podczas całej wizyty widzę, że uwielbia dzieci i umie się o nie zatroszczyć.
- Ogromna hala sportowa to prawdziwy luksus. My zadowalaliśmy się zwykłą salą gimnastyczną, a teraz szkoła może rozgrywać prawdziwe mecze z punktacją wyświetlaną na dużym ekranie. Wow!
- Kameralność klas. W klasach uczy się średnio 16 uczniów, najliczniejsza mieści 22 osoby. To duży komfort nauki.
- Ciekawie prowadzony profil na FB. Pomysłowe posty, wiele w nich ekologii, aktywności sportowej. Wystarczy zainwestować w lepszy aparat fotograficzny i już w ogóle będzie super;) Rozumiem jednak, że zdjęcia wykonują nauczyciele, każdy podczas swoich zajęć. Także wybaczam niedoświetlenia;) Pani Agnieszka powiedziała mi, że szkoła pracuje także nad przebudową swojej strony internetowej.
- Współpraca szkoły z Liceum Plastycznym w Supraślu. Widać to chociażby na ścianach przed klasami 1-3, gdzie powstały bajkowe rysunki. Warto korzystać z dobrodziejstwa, jakimi są lokalni, młodzi artyści.
- Szatnia. Uwielbiałam ją w mojej podstawówce. Wysokie, wygodne szafki zamykane na kłódki. Nie zawsze udało się uniknąć kradzieży (złodziej moich butów chodził sobie w nich po korytarzu, a ja nie mogłam z tym nic zrobić, wrr!), ale dawały komfort i wygodę. W szafkach zostawiało się ubrania, książki, kanapki. Teraz szafeczki są w ładnych pastelowych kolorkach, a więc jeszcze przyjemniejsze.
- Brawa za włączanie się szkoły w różne programy zewnętrzne, jak Szkoła Myślenia Pozytywnego (przeciwdziałanie depresji, radzenie sobie z emocjami w trudnych czasach) czy eTwinning. To ostatnie polega na współpracy dzieci z naszej podstawówki z rówieśnikami z wybranej europejskiej szkoły (tu akurat hiszpańskiej). Dzieci kontaktują się przez internet, przesyłają sobie kartki świąteczne itd. Uczą się otwartości na Europę, ćwiczą język, doskonalą w umiejętnościach informatycznych.
- Wyremontowane sale oraz toalety. 11 sal przeszło gruntowny remont, pozostałe są także modernizowane. Co prawda lubiłam ten retro klimat dawnej szkoły i cieszę się, że coś z niej pozostało – drewniane podłogi, drzwi, ażurowe klatki schodowe, jednak czuć już większą lekkość w przestrzeni. A do tego nadal przytulność.
Dzieci uwielbiają taki układ krzeseł, w którym czuja się swobodnie i chętniej uczestniczą w dyskusji.
Wakacyjna świetlica wydaje się pusta, a to dlatego że każda sala jest szykowana na nowy rok skzolny.
- Plac apelowy. Nie, nie jest ładny. Nigdy nie był. A jednak w upalne dni to właśnie tu gromadziła się młodzież, zamiast tłoczyć się na korytarzach. Tu jedliśmy lody, tu nawiązywały się pierwsze niewinne romanse. Taka otwarta przestrzeń w szkole jest bezcenna. A do tego bliskość lasu. Z placu apelowego czuć zapach sosen supraskich:)
To wszystko widzę z zewnątrz jako mama dziecka, które dopiero kiedyś pójdzie do tej szkoły. Moje spostrzeżenia wzbogaciły opowieści Pani Agnieszki. Każdy rodzic ucznia podstawówki na pewno ma swoje zdanie, być może całkowicie inne niż moje, jako obserwatora. Mam nadzieję jednak, że nasza supraska szkoła nadal będzie wypuszczać ze swoich progów ludzi odpowiedzialnych, mądrych, zaradnych. Uczyło się w niej wiele osób, którzy dziś działają dla dobra naszego miasteczka i nie tylko.
Tekst i zdjęcia: Ewelina Lewkowicz-Żmojda
0 Komentarzy