Niska, uśmiechnięta ze starannie ułożonymi włosami. Zawsze wyglądała na młodszą niż wskazywałby na to kalendarz.

Pomimo wielu lat przepracowanych w fabryce, na długich zmianach, w ciężkich warunkach, zawsze cieszyła się dobrym zdrowiem. Kochała nas tak jak potrafiła, traktując z pewną rezerwą, jakby maskując serdeczność pod nakryciem surowej formalności. Jej wnuki nigdy nie biegały po okolicy głodne ani brudne. Raczej toczyły się z wolna cierpiąc z przejedzenia. Pomimo kiepskiego zaopatrzenia sklepów starała się wyszukiwać nasze, ulubione smakołyki. Zasilała nasze skarbonki. Jej dom świecił czystością, pachniał drożdżowym ciastem, którego nikt na całym Świecie nie potrafił piec tak jak ona. Lubiła rodzinny gwar, który przecież ją męczył. Zawsze czekała na zapowiedziane lub niezapowiedziane odwiedziny dzieci, kuzynów lub znajomych. W każdą niedzielę, nawet kiedy była już słaba, maszerowała do kościoła na poranne nabożeństwo. Odmawiała różaniec klęcząc na kolanach każdego wieczora. Ściskała nas na powitanie, płakała żegnając. Ostatnich lat niedane jej jednak było spędzić w Supraślu. Babcia Regina.

Przystojny, z zaczesanymi do tyłu, ciemnymi włosami, które na starość zmieniły się w srebro, potrafił pięknie śpiewać. Wychowany przez surowego ojczyma, był prawie zawsze zadziwiająco łagodny. Kochał nie tylko nas, ale wszystkie, okoliczne psy i koty. Każdej zimy wywieszał na ganku karmnik, kupował ziarno i słoninę, byle tylko jego skrzydlaci przyjaciele nie cierpieli głodu. Był przekonany, że latem ptaki pod naszymi oknami śpiewały z wdzięczności. Walczył pod Piotrkowem Trybunalskim w Wojnie Obronnej 1939. Po wojnie, jak wielu innych patriotów, sympatyzował z partią ludową Mikołajczyka i stał się celem prześladowań UB. Bardzo go to potem męczyło, a koszmary z przeszłości nie dawały mu spokoju aż do śmierci. Prowadził w domu zakład krawiecki, swojego czasu licznie odwiedzany przez klientów z całego miasteczka. Starał się zawsze uczulać swoje wnuki na piękno otaczającej nas natury. Odszedł nagle pewnego chłodnego, jesiennego poranka 20 lat temu. Dziadek Władek.”

Tekst: Adam Banach, Kładka na Uciekaju

 

Przeczytaj także kolejną część wspomnień: Kładka na Uciekaju. Ciocie