„Jak wiadomo Supraśl powstał dzięki lokacji klasztoru. Rozwijał się wokół niego i był z nim nierozerwalnie związany. To w nim, przed wojną odbył się ślub Babci i Dziadka. Widziałem zdjęcia świątyni i słyszałem o niej opowieści, ale paradoksalnie w moich wspomnieniach ona nie istnieje.

 

Zniszczona w 1944 roku została odbudowana dopiero w późnych latach 90-siątych. Wypada się cieszyć, że ikona miejscowości ponownie odzyskała należne jej miejsce. Byłem na miejscu wielokrotnie oglądając zabezpieczone ruiny i starając się wyobrazić sobie jak cerkiew mogłaby wyglądać. Wtedy było tam zlokalizowane Technikum Mechanizacji Rolnictwa.

Muszę przyznać, że obiekt prezentuje się doskonale i przerasta moje o nim wyobrażenia. Jest z nim pośrednio związana opowieść, która nie daje mi jednak spokoju. Otóż podczas jednego ze spacerów z dziadkiem, wspomniał mi on o masowym grobie sowieckich sołdatów pochowanych na stoku, za klasztorem w 1941 po bitwie, która rozegrała się wtedy na drodze na Podsupraśl. W tym miejscu zlokalizowane wówczas było wysypisko śmieci.

Wskazał wtedy dość luźno na zbocze pomiędzy zabudowaniami monastyru, a rzeką. Po rozmowach z rodziną udało nam się ustalić, że relacje dziadka wskazywały na punkt, w którym za klasztorem, stoi dziś prawosławny krzyż upamiętniający jego założenie. Twierdził on, że to czerwonoarmiści szli do ataku i ich kolumna została zniszczona przez Niemców na szosie. Nie miało to wtedy dla mnie sensu, bo wiedziałem, że to Niemcy byli w ofensywie, a Sowieci wycofywali się w popłochu ponosząc przy tym ogromne straty w ludziach i sprzęcie. Dzięki odkryciu, jakiego ostatnio dokonałem, cała historia nabiera jednak nowego znaczenia. Oto zeznania pochodzące od naocznych świadków tych wydarzeń:

Jest lato 1941 roku. Zaczyna się wojna niemiecko-radziecka. Supraśl zajęli Niemcy. Nie bez ofiar
z jednej i drugiej strony.

– Znam tę historię – opowiada ojciec Aleksander Makal – od parafian, Mikołaja Chomczyka
z Surażkowa i Piotra Karpowicza z Supraśla. Stacjonujące w Supraślu radzieckie zmechanizowane wojska szybko wycofały się na cmentarz na Podsupraślu. Tam zrobiono zasadzkę. Przepuszczono niemiecki patrol. Niemcy dwiema ciężarówkami przemieszczali się w kierunku Sokołdy. Wtedy zaatakowali ich żołnierze radzieccy. Zginęło dwudziestu dwóch Niemców. Dwa samochody zostały spalone. Żołnierze radzieccy, upojeni sukcesem, postanowili odbić Supraśl. Byli bez szans. Nastąpiło niemieckie kontruderzenie. Wtedy to artyleryjski pocisk niemiecki trafił w cerkiew św. Jerzego. Na szczęście się nie rozerwał. Żołnierze radzieccy rozproszyli się po okolicznych lasach. Niektórzy znaleźli się później w partyzantce, mieli kontakty z supraślanami. W Supraślu i okolicznych wsiach znalazły schronienie dzieci żołnierzy radzieckich.

Skąd te dzieci?

– W Supraślu – mówi Ludmiła Gruszewska-Lewczuk – była sowiecka jednostka geologiczna. Prowadzono tu jakieś wykopaliska. Geolodzy wojskowi sprowadzali swoje rodziny. Mój tata był kierowcą. Często przywoził z dworca w Białymstoku żony i dzieci radzieckich wojskowych. Po napaści Hitlera na Związek Radziecki, część stacjonujących w Supraślu żołnierzy z rodzinami załadowała się na ciężarówki i uciekła szosą baranowicką na wschód. Inni uciekali pieszo. Na wysokości Królowego Mostu Niemcy zbombardowali uciekinierów. Zginęło dużo żołnierzy, kobiet, dzieci. Pozostałe przy życiu dzieci błąkały się, mieszkańcy okolicznych wsi zabierali je do siebie.

A potem przygarnęli je salezjanie i szarytki. Tam, gdzie znajduje się obecny dom dziecka w Supraślu, był sierociniec sióstr szarytek. Przy monasterze, w budynku z czerwonej cegły, mieszkali chłopcy, którymi zajmowali się salezjanie. Po wojnie z wieloma z tych radzieckich dzieci chodziłam w Supraślu do szkoły. Niektóre dziewczyny rosyjskie powychodziły za mąż za miejscowych chłopaków. Niemcy po zdobyciu Supraśla zaprowadzili swoje, okupacyjne, porządki.

Tę relację przytaczam za Przeglądem Prawosławnym (numer 7/313 – lipiec 2011) – Misja Ojca Aleksego Mularczyka (część trzecia) – autor: Michał Bołtryk.

O ile dobrze pamiętam, na cmentarzu prawosławnym na Podsupraślu, była kiedyś albo kwatera, albo pomnik czerwonoarmistów. Wszyscy doskonale wiemy, że Sowieci nas zaatakowali i prześladowali niewinnych niczemu Polaków, ale wróg, po swojej śmierci nie jest już przecież niczyim wrogiem. Na powrót tych żołnierzy oczekiwały kiedyś żony, matki i dzieci. Jeśli faktycznie poległych żołnierzy radzieckich pogrzebano nieopodal miejsca bitwy – co potwierdzałoby lokalizację wskazaną przez dziadka, a po wojnie nie dokonano ich ekshumacji…to od 75 lat, ich szczątki spoczywają bez żadnego, formalnego pochówku. Wiem, że w okolicach mostu prowadzono pod koniec lat 60-siątych prace porządkowe, ale czy dotyczyło to też wzgórza i było związane z przeniesieniem zabitych, tego mi nie wiadomo. Może ktoś posiada więcej informacji na temat tego wydarzenia? Byłbym wdzięczny za pomoc w rozwiązaniu tej, ponurej zagadki.”

Fot. Zabudowania klasztoru. Przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.
Autor: Adam Banach, Kładka na Uciekaju

 

Przeczytaj także kolejną część wspomnień: Kładka na Uciekaju. Puszcza