Gdy nadchodzą ciepłe dni, zakwitają drzewa, a zieleń cieszy oczy, plastyczki uprawiają sztukę na ulicy. I tak jest co roku. 

 

W długich spódnicach, chustach na głowach, raczej same, choć czasami grupowo. Siedzą na ulicy i chodniku. Pod drzewem, na trawniku. Bezpośrednio na ziemi lub na krzesełku. Pochylone nad tym, co tworzą. Wybierają sobie widok i malują. Zaglądam im przez ramię, nie potrafię ukryć zaciekawienia. To co widzę, to nie dosłowne odwzorowanie Supraśla. To wizerunek miejsca, jakie widzą duszą.

Zaśmiały się, gdy zapytałam, czy mogę im zrobić zdjęcie. Są pewnie przyzwyczajone do gapiów. A może właśnie odwrotnie – należą do innego świata – świata sztuki, więc ich nikt nie zaczepia ze strachu? Tak oto odbywają się w plenerze lekcje uczniów Liceum Plastycznego w Supraślu. Z pożytkiem dla wszystkich!:)