Są takie miejsca, o które pyta każdy turysta. Do nich należą Bulwary im. Wiktora Wołkowa. Najpierw się jedzie właśnie nad rzekę na bulwary, a dopiero potem na Rynek Kościuszki i ulicę 3 Maja. Może jedynie zima zmienia kolejność. Bo na bulwarach można nieźle odpocząć, a nawet się zmęczyć – plażowaniem lub innymi aktywnościami, jakie tylko przyjdą do głowy. Turyści robią tu pikniki, wylegują się na trawce lub piasku, pływają rowerami wodnym, kajakami albo żabką;)

 

„Przepraszam, którędy do centrum miasta?” – otwiera się szyba samochodu i słyszę kolejny raz to pytanie od turystów. Ciężko powiedzieć, bo o jakie centrum pytają? Rynek Kościuszki i odchodzącą od niego ulicę 3 Maja, czy może teren kąpieliska. W większości przypadków ludziom chodzi właśnie o dojazd nad rzekę. Tam kwitnie życie latem. Są tam plażowicze, piknikowicze, spacerowicze, rowerzyści, tancerki zumby, amatorzy koszykówki, siatkówki, ping-ponga, kajakarze, fotografowie i pary młode, rodzice z dziećmi na placu zabaw.

Wyhasani, uradowani po kilkugodzinnych przyjemnościach, dopiero wtedy udają się wygłodniali do którejś z knajpek w „oficjalnym” centrum Supraśla, czyli na Rynku.

Teren kąpieliska zawsze był oblegany przez wakacjuszy, nawet gdy jeszcze nie było bulwarów, czyli do 2010 roku. Wcześniej brzeg rzeki porastała trawa, na której wszyscy rozkładali ręczniki i sobie odpoczywali w takim nieco dzikim, nieokiełznanym otoczeniu. Też było miło. Przynajmniej na tyle, ile podpowiada mi pamięć. Obecnie mamy tu wytyczone alejki z ławeczkami, oświetlone wzdłuż wybrukowanych ścieżek. Są boiska, jest piasek, jak na plażę przystało. Jest też plac zabaw i siłownia na świeżym powietrzu.

Na bulwary można dostać się z kilku stron. Najłatwiej zejściem z Rynku Kościuszki, przez amfiteatr. Schodząc po schodach, wyobrażam sobie tłumy zalegające niczym na Schodach Hiszpańskich w Rzymie. Widok stąd piękny, więc siadajcie ochoczo:) Można też zejść na bulwary od strony klasztoru przy ul. Konarskiego, schodkami w dół.

Będąc na bulwarach, warto pomyśleć o Wiktorze Wołkowie. Nazwano je imieniem tego wybitnego fotografika, by upamiętnić jego pasję, talent, miłość do krajobrazów Podlasia. Właśnie z bulwarów rozpoczynał swoje piesze wędrówki z aparatem.

Wejście na bulwary od strony schodów na Rynku Kościuszki.

Zejście na bulwary od strony klasztoru.