„Był zawsze tuż za oknem. Zimą i latem. Rok w rok. Pomiędzy dwoma lipami na ulicy Nowy Świat. Niezawodnie wyznaczał miejsce spotkań dzieciaków z sąsiedztwa. Dostarczał rozrywki służąc jako zjeżdżalnia, podpórka pod rower, punkt widokowy oraz ulubiony i bezpieczny cel dla kul ze śniegu.
Stanowił nieodłączny, logiczny element krajobrazu naszej ulicy. Czerwony odcień, chłodna w dotyku, gładka powierzchnia, lekko metaliczny zapach możliwy do uchwycenia tylko bezpośrednio po deszczu były jego wizytówką. Znaliśmy go wszyscy.
Jak ogromne spustoszenie wywołało więc jego nagłe zniknięcie możecie sobie tylko wyobrazić. Została po nim płytka niecka w ziemi, która przywoływała wspomnienie straty. W końcu powoli, ale nieubłaganie zaczęliśmy o nim zapominać.
I wtedy właśnie pojawił się ponownie. Nasz głaz został przeniesiony na róg ulic Cieliczańskiej i 11 Listopada. Wyniesiony do roli pomnika. Z przymocowaną, metalową tablicą upamiętniającą ofiary protestów robotniczych 1933 roku.
Dziś jakby zapomniany, w spokoju leży nakryty gałęzią przerośniętej tui. Odwiedźcie go czasami. Może szepnie Wam na ucho jedną z wielu zabawnych historii, których był kiedyś świadkiem…”
Tekst: Adam Banach, Kładka na Uciekaju
Przeczytaj także kolejną część wspomnień: Kładka na Uciekaju. Ogień i Lód
0 Komentarzy