„Szczególnie malownicze widoki zapewnia spacer Groblą prowadzącą od najpiękniej niegdyś położonej, polskiej fabryki (jej pozostałości strawił pożar w 2014 roku), aż do rozwidlenia rzeki Supraśl niedaleko Cieliczanki. W przybliżeniu są to trzy kilometry na piechotę (lub rowerami) w jedną stronę.

 

Kiedyś łąki były podzielone pomiędzy gospodarzy i dość intensywnie użytkowane. Ludzie hodowali bydło i trzymali tam konie. Dzięki temu trawa nigdy nie rosła zbyt wysoko, poza obszarami podmokłymi, położonymi blisko wody. Wszędzie widoczne były drewniane ogrodzenia, na których można było przysiąść na krótki odpoczynek.

Krocząc polną drogą wijącą się centralnie w dolinie Supraśli zatrzymywaliśmy się często, tylko po to, aby podziwiać przepiękne panoramy. Po obu stronach doliny rosną lasy, a na samej grobli królują stare wierzby, w koronach których rozgościła się jemioła. Jestem pewien, że skowronki wciąż śpiewają tak jak kiedyś.

Z Groblą związana jest zabawna historia. Któregoś lata rzeka wystąpiła z brzegów i ponad lustro wody (przypominające wtedy jezioro) wystawał tylko ten wąski pasek lądu. Wszystkie myszy polne zostały zmuszone do przeprowadzki na Groblę. Tak się złożyło, że na rodzinny spacer wybraliśmy się wtedy z naszym psem. Przyjechał z nami do Supraśla, bo nie było go z kim zostawić w domu. Jamnik, był właściwie maszyną do zabijania gryzoni, wyspecjalizowanym terminatorem, któremu mało który kot byłby w stanie dotrzymać kroku. Wkrótce naszą wędrówkę znaczył szlak pełen martwych myszy. Dziadek widząc co się święci zaczął je zbierać w kieszenie dla kotów, które dokarmiał na Nowym Świecie. Po kilku minutach zabrakło mu w nich miejsca, a wyładowany do granic możliwości ukatrupionymi myszkami dziadek zaczął przypominać wielbłąda. Koty były zachwycone jego pomysłem. Babcia zdecydowanie mniej…

Cała ta okolica jest wymarzonym miejscem do gniazdowania dla ptaków. Obfitość pokarmu, sąsiedztwo rzeki oraz drzewa i krzewy gwarantujące schronienie oraz oddalenie od ludzkich kwater przyciągały tutaj zawsze wiele z nich. To właśnie tutaj zdarzało nam się widywać czarne bociany. To również tutaj stałem zasłuchany w koncert skowronków obserwując jak wieczorne mgły spowijały łąki pomiędzy leniwie toczącymi swoje wody, odnogami rzeki Supraśl.

Zimą natomiast, skuta lodem i zasypana śniegiem dolina oferuje niepowtarzalne widoki amatorom fotografii. Z dobrym światłem przez większość dnia, można tam robić fantastyczne zdjęcia. Po dojściu do celu wędrówki, czyli osiągnięciu mostku zbudowanego na rozwidleniu rzeki można wrócić tą samą drogą lub alternatywnie kontynuować wycieczkę na północ, polną drogą, która przechodzi
w leśny dukt, a później ulicę Podleśną na Podsupraślu.

Jeśli wybierzecie Państwo opcję numer dwa, to skończycie ten spacer przy siedzibie Nadleśnictwa Supraśl tuż przy szosie 676 na Krynki. Jest to jednak dość długa droga (kolejne cztery kilometry plus powrót do Supraśla), więc warto się przygotować zabierając ze sobą zapas wody i coś do jedzenia. Atrakcją okolicy w zimę jest organizowany nieopodal kulig. Podążając drogą krajową 676 na wschód po kilkunastu minutach podróży samochodem dostaniecie się Państwo w okolice Sokołdy. Tam warto odwiedzić Arboretum oraz cmentarz powstańców listopadowych w Kopnej Górze. Przed Krynkami z kolei zaczyna się szlak tatarski.”

Fot. Widoki z grobli, rok 2005.
Tekst: Adam Banach, Kładka na Uciekaju

 

Przeczytaj także kolejną część wspomnień: Kładka na Uciekaju. Klasztor