Jak wiele kilometrów warto pokonać, aby zjeść naprawdę dobre lody? Czy odległość 30 km z Supraśla do Sokółki to nie przesada? A jeśli  po drodze mijamy ciekawe miejsca jak Sokołda, Kopna Góra, Dworzysk, to czy nie warto wybrać się na taką wycieczkę pełną atrakcji? Stara Szkoła – zapamiętajcie tę nazwę.

 

Supraśl to miejsce położone niemalże strategicznie, jeśli chodzi o turystykę. Zachęcam do eksplorowania uroków miasteczka, ale także okolic – słowo to jest u mnie dość szeroko rozumiane. Stara Szkoła w Sokółce jest tego przykładem. Może nie rzut beretem, ale znowu nie tak daleko. Samochodem około 30 minut. Sama Sokółka ma do zaoferowania na pewno więcej niż Starą Szkołę, ale dziś to ona jest główną bohaterką wpisu.

Budynek powstał w latach dwudziestych XX wieku. Obecnie wygląda inaczej niż na pamiątkowych zdjęciach. Skąd nazwa Stara Szkoła? Od 1945 roku obiekt spełniał funkcje oświatowe, co trwało aż do lat 90-tych.

Do Starej Szkoły trafiłam zupełnie niedawno, bo w te wakacje. To był piękny, słoneczny dzień, kiedy postanowiliśmy zrobić sobie wycieczkę „lawendowym szlakiem”. Najpierw na trasie był Dworzysk, który opisałam tutaj: Dworzysk i jego ludzie, a po nim Stara Szkoła i jej lody. Także te lawendowe, powstałe z dworzyskowej lawendy Uli i Grzegorza.

Legenda o niezapomnianym smaku lodów ze Starej Szkoły, ciągnęła się za mną już od dwóch lat. Cieszę się, że postanowiłam sprawdzić jej autentyczność. Moje kubki smakowe potwierdzają: to prawdopodobnie najlepsze lody w tych stronach, a może nawet szerzej! Prawdopodobnie, bo o smaku trudno wyrokować. Jednak po przesłuchaniu wielu znajomych potwierdzam, że byli w siódmym niebie. A kto był w niebie, ten nie kłamie:) Kolega przyznał, że tak pistacjowe nie są same pistacje, a prawdziwe mango na Podlasiu można poczuć tylko tutaj. Nie wierzycie? No to odwiedźcie Sokółkę.

Stara Szkoła to nie tylko doskonałe lody: naturalne, gęste, „treściwe”. Dodam, że lody w niesamowitej palecie smaków. Oprócz lawendowych, do bardziej wyrafinowanych należą takie propozycje jak Guinness czy czekolada z chili. Słony karmel lub śmietankowy klasyk oczywiście też się znajdą.

Stara Szkoła to nie tylko największa (i najlepsza?) lodziarnia na Podlasiu.To takż restauracja i palarnia kawy. Zjecie tu pizzę na cienkim cieście, lekką, z przyrumienionym spodem. Są sałatki, burgery. Pysznią się ciasta, torty, desery. Pachnie kawa i dobra herbata. Nie zrecenzuję całej karty, niech Was zaskoczy na miejscu.

Sama restauracja w środku kojarzy się z przytulną kawiarenką z wieloma zakątkami, choć to duża przestrzeń. Klimatu dodaje dość nonszalanckie zestawienie mebli, sprzętów, dekoracji. Jak na dawną szkołę przystało, jest nawet stara szkolna ławka, jaka pamięta pewnie czasy kałamarzy.

Tego lata wracaliśmy do Starej Szkoły wiele razy. Na lody, na pizzę, znów na lody. Przeglądam teraz zdjęcia z tego miejsca i nie mogę się nadziwić, że mam tylko jedno zdjęcie lodów z bliska! To najlepszy dowód, że jak tylko dostaje się je do ręki, to człowiek zapomina o całym świecie i odkłada wszystko na bok…;)

 

 

 

Z ogródka Starej Szkoły podziwiać można zgrabną bryłę zabytkowego kościoła, znanego z „cudu w Sokółce”.